Motocyklem po Słowacji
Słowacja to nasz najbliższy sąsiad, gdzie infrastruktura drogowa jest o niebo lepsza niż u nas. Motocyklem po Słowacji przejazdem byłem tu już kilka razy, jednak zazwyczaj były to krótkie przejazdy przygraniczne. W tym roku postanowiłem spędzić tu całe 2 dni, aby zobaczyć najciekawsze miejsca jakie, Słowacja oferuje motocyklistom.
Baza wypadowa
Wybór tego miejsca jest bardzo istotny dla motocyklisty, ponieważ przekłada się później na wybór tras oraz wypoczynek w czasie wolnym. Jako bazę wypadową wybraliśmy miejscowość Nowa Leśna, oddalona o 10km od Popradu.
Zamieszkaliśmy u Petera w Penzion Tri klasy. Peter mieszka od urodzenia w Nowej Lesnej, przy czym świetnie mówi po polsku. Swój chłop, pomocny – prawdziwy gospodarz. W internecie znajdziecie mnóstwo dobrych opinii o tym miejscu, zresztą nieprzesadzonych.
Dzień pierwszy
Pierwszego dnia naszych wojaży motocyklem po Słowacji mieliśmy jeździć w okolicach Strateny i Hnilca w Narodný park Slovenský raj, jednak Po rozmowie z Peterem zmodyfikowaliśmy trasę. Około południa jechaliśmy już trasą 66 z Popradu w kierunku miejscowości Sumiac. Wcześniej jednak straciliśmy godzinę na poszukiwaniu myjni ręcznej w Popradzie, bo chcieliśmy zmyć błoto z cementem, którym uwaliliśmy motocykle w Pcimiu. Tak na wszelki wypadek podaję lokalizację – znajduje się ona przy tym Lidlu.
Sumiac to mała wieś oddalona o kilka kilometrów od trasy 66. Jest malowniczo położona na wzniesieniu. Można z niej wyjechać na ciekawy szlak rowerowy (co akurat teraz nas nie interesowało specjalnie). Znajduje się tu również muzeum dzwonków – jak mi się wydaje takich jakie wiesza się owcom na szyi.
Po obejrzeniu wioski, ruszyliśmy malowniczą, choć dość prostą drogą w kierunku Brezna. Brezno przejechaliśmy bez zatrzymywania i wyskoczyliśmy na trasę 72 w kierunku miejscowości Tisovec.
Droga tu wiła się to w prawo to w lewo, jednak niestety momentami asfalt jest bardzo słaby – dla sporta nie polecam bo trochę wytrzęsie, ale wszystkie turystyki sobie poradzą. Ładne panoramy, trochę lasu. Od Tisoveca droga się poprawia (531) i jedziemy lokalną, ale ładnie utrzymaną drogą motocyklem po Słowacji z mnóstwem zakrętów, przewyższeń i widokowych panoram.
Droga biegnie dłuższymi odcinkami w dolince w śród lasów. Po drodze mijamy ruiny zamku w miejscowości Muran.
W Cervenej Skale skręcamy w prawo na drogę 66 i kierujemy się do Telgartu, aby zobaczyć Wiadukt Telgarcki. Tak przy okazji dodam, że jego długość wynosi 86,2 metry a wysokość 22 metry.
Z Telgartu skierowaliśmy się do Dedinek, aby w Restauracji Pelle zjeść obiad. Byliśmy tu już ro wcześniej. Dania są duże, więc trzeba świadomie dokonać wyboru. Z czystym sumieniem mogę polecić stek oraz pieczone żeberka.
Warto sobie zarezerwować więcej czasu na odpoczynek w tym miejscu. Dedinki są bardzo klimatyczne, położone nad sztucznym jeziorem powstałym po spiętrzeniu tamą rzeki Hnilec. To jedno z piękniejszych miejsc jakie możemy zobaczyć jeżdżąc motocyklem po Słowacji.
Droga powrotna
Najedzeni i wypoczęci wyruszyliśmy z Dedinek trasą 535 w kierunku miejscowości Hnilec. Trasą 533 – najbardziej chyba zakręconą droga na Słowacji, dotarliśmy do Gemerskiej Polomy. Ta droga jest niesamowita, ponieważ w dużej części jedziemy wąską, wijącą się wśród tunelu z drzew drogą.
Od Gemerskiej Polomy do Dobszyny droga jest już zdecydowanie spokojniejsza, ale dojazd z Dobszyny do skrzyżowania z drogą 535 znów podniósł poziom adrenaliny. Polecam zatrzymać się na punkcie widokowym (Dobsinsky Kopec). W weekendy, kiedy jest ładna pogoda, wielu słowackich motocyklistów jeździ z Dobsiny do tego punktu widokowego, sprawdzając swoje umiejętności schodzenia na kolano, a publiczność na punkcie może te zmagania z góry oglądać. Czasem na punkcie widokowym stoi kilkanaście maszyn, ponieważ kierownicy łapią oddech po pokonaniu kilku zjazdów i wjazdów.
Do Nowej Lesnej wróciliśmy drogą 67 i 66 przez Poprad w siąpiącym deszczu, mgle, po śliskim asfalcie, na szczęście bez przygód, jednak droga trwała niemiłosiernie długo.
Tak przy okazji – planując wyjazd warto sprawdzić, czy nasz wyjazd nie pokrywa się z jakimś lokalnym świętem kościelnym, państwowym lub niedzielą, bo w te dni wszystko praktycznie jest zamknięte.
Trasa – dzień pierwszy:
Hej, świetne zdjęcia! Jak uzyskujesz taki efekt i jaki sprzętem są robione? Pzdr. M.
Cześć, dzięki za fajny komentarz !
Co do zdjęć – wstyd się przyznać ale zdjęcia z komórki i GoPro.
Dlaczego wstyd – tym bardziej fajna sprawa zwykłym sprzętem zrobić fajne zdjęcia.
Efekt zdjęć można uzyskać w obróbce (otrość podnosi ładnie „szortkość” asfaltu.
Pozdrowienia