Rumunia na motocyklu
Dzień drugi. Debreczyn – Sebes.
Ranek drugiego dnia naszego wyjazdu przywitał nas ładną pogodą – wręcz było gorąco. Zamówione śniadanie czekało już na stołówce. Całkiem niezłe.
Tego dnia zaplanowaliśmy przejazd przez granicę i dojazd do Sebes.
Raźnie ruszyliśmy przed siebie. Przemknęliśmy przez granicę w Ártánd i za chwilę byliśmy w Oradei.
Drogą E60 (krajową 1) dotarliśmy do Huedin.
W Rumunii jest pięknie. Droga, którą jedziemy, prowadzi nas przez piękne okolice, asfalt nie najgorszy, brak sławetnych robót drogowych. Mijamy wioski i małe miasteczka, wjeżdżamy na górki po serpentynach, ale … jedziemy 40-50 km/h, samochód za samochodem, motocykl za motocyklem – brakuje 2 pasów – ciasnota totalna. Ten początek trasy mocno rewiduje nasze plany na kolejne dni związane z szybkim przemieszczaniem się po Rumunii. Tu się nie osiąga średniej z dnia na poziomie 60km/h.
Przed Huedin łapie nas pierwszy deszcz w Rumunii – niestety nie jedyny. Zjechaliśmy na stację, zatankowaliśmy motocykle i przyodziawszy kombinezony odbijamy w Huedin drogą 1R na Belis. Warto wspomnieć, iż w Huedin przy głównej drodze zobaczymy cygańskie pałace stojące jeden przy drugim – jest ich naprawdę sporo i ciężko je przeoczyć.
Droga na Belis jest słaba, mimo oznaczenia raczej zobowiązującego. Jednak uważam, że lepiej na nią odbić, niż lecieć w sznurze samochodów.
Jedziemy w coraz większym deszczu. Droga słaba. Zaczynam być na siebie zły, że ją wybrałem, bo na nocleg jeszcze kawał drogi, a warunki jezdne słabe i frajdy w deszczu raczej nie ma. W końcu osiągamy Belis leżące nad Barajul Lacului Fântânele. Zatrzymujemy się na chwilę, jednak szybko ruszamy ponownie, bo już do nas biegnie zgraja psów.
Ponieważ coraz bardziej pogarszała się pogoda oraz droga i przeliczając z grubsza tempo jazdy, decydujemy się na opuszczenie drogi DN1R odbijajać na 107P. Tu asfalt praktycznie znika. Za to widoki super – widzimy prawdziwą Rumunię – coś na kształt naszego Podhala. Takich widoków już nie zobaczymy wiele. Takiego błota na drodze również więcej nie zobaczymy. Po 15 km przedzierania się przez błoto docieramy na zaporę na jeziorze Barajul Tarnita. Tu kończy się błoto.
Chwilę dalej wjeżdżamy na normalny asfalt i w lekkim deszczu przez A3 i A10 o 20.15 docieramy do Sebes na nocleg, który znaleźliśmy jedząc obiad w Restauracji Transilvania.
W 2021 udało nam się zaliczyć Trasę Transfigarską. Doznania widokowe zarąbiste zwłaszcza, że była piękna pogoda. Rumunię gorąco polecam. Niestety największy problem był z rezerwacją miejsc noclegowych przez Bu .Cztery, pięć razy każdego wieczoru okazywało się że zarezerwowany hotel jest już zajęty- masakra.
Wrzesień 2023.
Z noclegami nie było większego problemu ale widać gołym okiem ,że ilość motongów w tamtych rejonach rośnie skokowo.No i ceny idą ostro w górę. Tania Rumunia staje się już wspomnieniem.