Rumunia na motocyklu
Dzień szósty. Arefu – Sebes.
Wstaliśmy dość wcześnie, oczywiście wypoczęci i wyspani. O 8.00 czekało na nas już śniadanie. Fura jajecznicy, małe pomidorki, pieczywo, mięso i kawa. Objedzeni jak bąki pożegnaliśmy się z naszą gospodynią i przed 10.00 ruszyliśmy na Transfogaraską. Gdyby ktoś poszukiwał sprawdzonego noclegu, zdecydowanie polecam w tej okolicy Pensiunea Nopti De Vara.
Transfogaraska przywitała nas piękną pogodą. Minęliśmy zamkniętą twierdzę Poenari, Vidraru – jezioro zaporowe na rzece Ardżesz, położone na wysokości 839 m n.p.m. i na 108km Transfogarsan zatrzymał nas szlaban.
Zrobiliśmy pamiątkową sesję zdjęciową i ruszyliśmy w dół, przez Curtea de Arges do Ramnicu Valcea. Tu złapała nas południowa burza. Zaczekaliśmy aż przeleci i ruszyliśmy w górę, piękną trasą DN7 w kierunku Sebes. Za Sebes odbiliśmy w kierunku Transalpiny i ponownie nocowaliśmy w Petresti.
W 2021 udało nam się zaliczyć Trasę Transfigarską. Doznania widokowe zarąbiste zwłaszcza, że była piękna pogoda. Rumunię gorąco polecam. Niestety największy problem był z rezerwacją miejsc noclegowych przez Bu .Cztery, pięć razy każdego wieczoru okazywało się że zarezerwowany hotel jest już zajęty- masakra.
Wrzesień 2023.
Z noclegami nie było większego problemu ale widać gołym okiem ,że ilość motongów w tamtych rejonach rośnie skokowo.No i ceny idą ostro w górę. Tania Rumunia staje się już wspomnieniem.