EuropaPolecanePolskaTrasy

Jedziemy do Szczawnicy

Gdzie by tu pojechać ?

Gdzie pojedziemy na jesieni ? Były już Bieszczady, Beskid Śląski i Żywiecki, Sudety – czas na Beskid Sądecki i Tatry – jedziemy motocyklem do Szczawnicy !

Trasa zaplanowana, będziemy kręcić się wokół Szczawnicy, Piwnicznej i może wyskoczymy do Zakopanego.

O 11.00, w czwartek 14-go wyjeżdżamy. Trasę zaplanowałem przez Morawicę, Busko Zdrój, Nowy Korczyn, Brzesko, trasą 75 i 969 do Szczawnicy. Droga jest dość przyjemna, z niedużym ruchem lokalnym, a ciekawie jest miedzy Nowym Korczynem a Koszycami. Po drodze mijamy po lewej stronie Jezioro Rożnowskie i zatrzymujemy się nawet na parkingu w Wytrzyszczce. Niestety popełniliśmy mały błąd i nie wybraliśmy drogi przez Gródek nad Dunajcem, jak się później zorientowałem, warto, kiedy jedziemy motocyklem do Szczawnicy

Przed 18.00 jesteśmy w Szczawnicy i meldujemy się w Willi nad Strumykiem. Ogólnie miejsc noclegowych w Szczawnicy nie brakuje, ale w tym okresie niestety większość była zajęta. Na szczęście trafiliśmy dobrze. Jest czysto, przytulnie i cicho, choć widok z okna mógł być ciekawszy, mimo to mogę polecić z czystym sumieniem tą miejscówkę.

Odświeżeni ruszyliśmy coś zjeść, jednak ku naszemu zdziwieniu nie było to proste o godzinie 20.00. Z niemałym trudem, po długim spacerze, odnajdujemy pizzerię i zamawiamy po pizzy z piwem. W trakcie zaczyna padać deszcz …

Poranek

Rano niestety pada, ale około 11.00 przejaśnia się, więc wyruszamy motocyklami ze Szczawnicy przez Piwniczną na Słowację. Od granicy pogoda się zmienia i robi się przyjemniej, jest wietrznie, ale dość ciepło i słonecznie. Mamy już zaplanowaną trasę i kierujemy się na Poprad, aby jechać dalej na południe. Nasz cel to miejscowość Dedinky, gdzie dojeżdżamy trasą 66 i 67 z Popradu.

W Dedinkach jemy obiad – miejsce bajka – nad jeziorem, a wokół jeziora góry. Jedzenie też niczego sobie – zamawiamy steki. Są małe, pyszne, jednak ja swojego niestety nie daję rady całego zjeść i dokończy go Wiśnia. Polecam, robią go naprawdę dobrze.

Po 14.00 ruszamy na Hnilec, gdzie wedle zapewnień Łysego, czeka nas motocyklowy raj – piękne widoki, dobry asfalt oraz mnogość zakrętów – trasa 535 i 533 spełnia nasze oczekiwania. Tu naprawdę jest świetnie, a Zakręty zdają się nie kończyć aż do Gomerskiej Polomy.

W Gomerskiej Polomie trafiamy na kawałek prostej drogi, ale widoki rekompensują to.

Trasą 67 dojeżdżamy do Dobszyny i znów trafiamy na serie zakrętów na odcinku około 5 km. Zatrzymujemy się w punkcie widokowym przed Dedinkami.

Jak się okazuje jest to miejsce, gdzie swoje sprzęty upalają słowaccy motocykliści. Akurat kręcili się na tym 5-kilometrowym odcinku w tą i z powrotem. Postaliśmy tam chwilę, popatrzyliśmy na ich wyścigi po patelniach i ruszyliśmy w kierunku Popradu. Z Popradu udaliśmy się w kierunku Sromowców Wyżnych. Droga bez większych ekscytacji – cały czas przed siebie szybko na kolację motocyklem do Szczawnicy.

Trasa – dzień pierwszy:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.