Wyjazd w Bieszczady
Nadszedł upragniony ostatni weekend maja i długo-oczekiwany wyjazd w Bieszczady.
Spotkaliśmy się na stacji w Baniosze. Tym razem skład jest większy: 2 xDL650, Bandit650, CBF600 i mój SV650. Wybraliśmy trasę przez Sandomierz, ponieważ chcieliśmy dojechać do Polańczyka od strony Przemyśla.
Za Warką pomyliłem drogę i zamiast z przez Kozienice, pojechaliśmy przez Pionki. Kiepskie drogi rekompensowały piękne okolice i praktycznie zerowy ruch na drogach.
W dobrym tempie dotarliśmy do Karczmy Saganek w Gołębiowie pod Lipskiem. Miejsce wybrane nieprzypadkowo – znane jest z dobrego jedzenia. Zabawiliśmy tu chwile, bo opinia o tym miejscu nie była przesadzona. Posileni ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie było nam dane daleko pojechać – w Lipsku musieliśmy szukać wulkanizatora, ponieważ w jednym DL-u zeszło powietrze z tylnego koła. Niestety uszkodzenia nie udało się usunąć – w kole tkwiła śruba. Dopompowaliśmy powietrza i popędziliśmy dalej.
Bez większych przeszkód, zahaczając Jarosław, dotarliśmy do Polańczyka.
Trasa:
Wyjazd w Bieszczady najlepiej poporwadzić przez Kozienice, Sandomierz i Przemyśl – droga jest najciekawsza, a zarazem panuje tu mniejszy ruch niż na trasie przez Radom i Rzeszów. Trasa prowadzi często przez piękne sosnowe lasy. Asfalt jest dobrej jakości, sporo zakrętów. Nie ma też wiele radarów. Najciekawszy odcinek drogi rozpoczyna się do Przemyśla, a w szczególności od Tyrawy Wołoskiej do Załuża. Trasa zajmuje około 6 godzin jazdy bez specjalnego napinania się.
Ładne traski robicie 🙂 Pozdrawiam