Na tor do Lublina
Pierwszy wyjazd na tor do Lublina. W Garwolinie na obwodnicy czekałem na Marka, Razora i Dzwonka. Na 4 motocykle dolecieliśmy do Lublina. Rejestracja, przydzielenie do grupy i możemy śmigać.
Pierwsze kółka zapoznawałem się z torem. Niestety na torze zjawiła się bardzo duża grupa jeźdźców – więc było ciasno i trzeba było uważać na innych torujących. Nie sądziłem, że to taka frajda.
Jeździliśmy na dwie tury – ciężko było się doczekać swojej kolejności. Strach przed zgruzowaniem moto powodował, iż nie należałem do tych co więcej wyprzedzali niż byli wyprzedzanymi. Mimo wszystko to świetna zabawa i o ile będą możliwości pojawię się tu ponownie.
Wymęczeni słońcem i jazdą po 15.00 ruszyliśmy do domu, wstępując jeszcze po drodze na obiad. Powtórka w przyszłym roku, o ile oczywiście będzie jeszcze tor w Lublinie.